Blog Krzysztofa Majdyło

Chcę dzielić się tym, kim jestem z wami....

poniedziałek, 22 października 2012

Trzy modele rodziny


Trzy modele rodziny
A.      Rodzina Powiernicza.
Rodzina, która raz rozpoczęta trwa. W tej rodzinie jest świadomość, że mi coś powierzono, a ja mam przekazać to kolejnemu pokoleniu. Ja minę, ale rodzina będzie trwała. Rodzinę traktuje się jako świętość, wartość większą niż prawa jednostki. W tej rodzinie istnieje dziedziczenie. Dziedziczy się wiarę, wartość i zasady a także majątek i rzemiosło. Dziecko jest traktowane jako błogosławieństwo od Boga. To ono zapewnia rodzinie ‘nieśmiertelność’. Rodzice inwestują swój czas w synów i córki, bo one są przyszłością rodu. W tej rodzinie czci się ojca i matkę przejmując od nich niejako misję rodziny. Małżeństwo jest święte, a grzech seksualny traktowany jako przestępstwo przeciwko rodzinie. Ojciec jest patriarchą, głową rodziny.

B.      Rodzina domowa
To typowy model: mama, tata i dziecko lub dzieci. Jest to rodzina, która pojawia się i znika. Młodzi ludzie odchodzą ze swoich domów i poślubiają się tworząc rodzinę. Potem wychowują dzieci, które pewne dnia odejdą, aby założyć swoje rodziny. Nie ma trwania i nie ma świadomości świętości rodziny. Rodzina staje się modelem ekonomicznym. Dziecko to wyzwanie ekonomiczne a ojciec to przywódca podstawowej ekonomicznej komórki społecznej. Rodzina staje się jakimś układem. (W końcu w dwoje łatwiej spłacać hipotekę…) Prawa jednostki i rodziny są tak samo ważne. Grzech seksualny jest sprawą indywidualną.
W tej rodzinie dziedziczenie jest marginalne.

C.      Rodzina zatomizowana
To układ pomiędzy jednostkami, aby pomóc sobie w samo realizacji. Prawa jednostki są święte. Układ przestaje być prawomocny, gdy korzyści jednostki są zagrożone. Dziecko w tej rodzinie jest tylko wydatkiem i przeszkodą do szczęścia. Małżeństwo jest kontraktem. Grzech seksualny – alternatywnym stylem życia. Ojciec – żałosną postacią, którą na drodze rozwoju trzeba porzucić za sobą. Jak wszystkie cywilizacje były dźwigane przez rodziny powiernicze, tak pojawianie się ‘rodzin’ zatomizowanych jest oznaką nadchodzącego upadku cywilizacji. Objawia się to dużą ilością rozwodów i grzechów natury seksualnej, a także spadkiem ilości rodzących się dzieci i malejącą populacją.




Zastanówmy się. W jakich rodzinach się wychowaliśmy? Jakie rodziny sami budujemy? Jakimi rodzinami duchowymi chcemy, aby były nasze kościoły?

czwartek, 27 września 2012

Czy Bóg ma Imię?


Czy Bóg ma Imię?

„A Mojżesz rzekł do Boga: Gdy przyjdę do synów izraelskich i powiem im: Bój ojców waszych posłał mnie do was, a oni mnie zapytają, jakie jest imię jego, to co im mam powiedzieć? A Bóg rzekł do Mojżesza: Jestem, który jestem. I dodał: Tak powiesz do synów izraelskich: Jahwe posłał mnie do was!” II Mo 13-14

„A Jakub, zapytał mówiąc: Powiedz mi , proszę, jakie jest imię moje? I tam mu błogosławił.” I Mo 32:29

„Anioł Pański [Jahwe] rzekł do niego: czemu się pytasz o moje imię? Ono jest dziwne.” Sędz. 13:18

Gdy czytamy te wersety, widzimy dziwną niechęć Boga do zdradzenia swojego Imienia. Manoach dowiaduje się, że jest ono ‘dziwne’. Jakub zamiast słyszeć brzmienie tego Imienia otrzymuje po prostu błogosławieństwo. A Mojżesz dostaje imię Jahwe (tetragram YHWH) jakby ad hoc, do kontaktu z Izraelem. Jakby ‘Jestem, który Jestem’ nie chcąc zdradzić swojego prawdziwego Imienia dał technicznie, na pewien czas i do pewnego zadania słowo YHWH. Jest to tym bardziej dziwne, że przez całą Biblię przewija się ciągle koncepcja imienia. Na przykład w V Mo 12:11 Bóg zapowiada, że Jego Imię zamieszka w świątyni! W jaki sposób Imię może mieszkać?

 

Co to jest ‘imię’?

Znaczenie imienia jest podwójne. Po pierwsze jest to wyrażenie wewnętrznej natury tego, kto jest nazwany. Jest to prawda o nim. Czy wręcz on sam. Po drugie imię służy do relacji. Przedstawiając się tobie swoim imieniem, wychodzę do ciebie. Imię jest przedstawieniem się drugiej osobie, aby wejść z nią we wspólnotę. Stąd koncepcja wzywania imienia Boga oznacza rozmowę i nawiązywanie relacji z Bogiem.

Jeśli zastanowisz się trochę to zrozumiesz dlaczego współcześni wyznawcy judaizmu nazywają Boga po prostu ‘HaSzem’, czyli (To) Imię. Z jednej strony mówiąc HaSzem Żydzi zdradzają swój strach przed wypowiadaniem słowa Jahwe, ale z drugiej wyrażają przekonanie, że Bóg jest tym, który się objawia po to, aby nawiązać relację z człowiekiem.

 

Kto jest imieniem Boga?

Wiem, że to pytanie brzmi dziwnie. Nie pomyliłem się. ‘Kto’ a nie ‘co’ jest Imieniem Boga? Poprzez Biblię widzimy rozwój objawiania. To co mogło być nie jasne w Starym Testamencie staje się jasne w Nowym.

„Wielokrotnie i wieloma sposobami przemawiał Bóg dawnymi czasy do ojców przez proroków. Ostatnio u kresu tych dni, przemówił do nas przez Syna (…). On, który jest odblaskiem chwały i odbiciem jego istoty (…)” Hebr 1:1-3

Przez proroka Mojżesza ‘Jestem, który Jestem’ objawił się jako Jahwe, ale pełne objawianie Boga przyniósł Syn. Nie tylko mówił prawdę o Bogu, ale samym sobą objawiał kim jest jego Ojciec. Syn to najdoskonalsze objawienie się Ojca ludziom. Osoba Syna Bożego jest Imieniem Boga! Imię Boga, to dziwne o którym nie chciał jeszcze mówić prorokom to nie kilka dźwięków, to nie litery, to nie jakieś słowo, to Osoba!!!

YHWH w Nowym Testamencie

Dziwimy się czasem dlaczego cytaty ze Starego Testamentu w Nowym Testamencie zawierające w oryginale hebrajskim imię Jawhe są tłumaczone jako greckie Kyrios, czyli Pan. Niektórzy mówią, że to dlatego, bo Nowy Testament nie cytuje oryginału Starego Testamentu, ale jego greckie tłumaczenie tzn. Septuagintę, w której YHWH jest oddawane greckim Kyrios. To nie jest prawda. Jest sporo miejsc w których cytaty nie są brane z Septuaginty, ale z innych źródeł. Niektórzy tłumaczą ten brak imienia Jahwe, tym, że to hebrajskie słowo nie może przełożone na Grekę. W Grece nie ma H a W trzeba by oddać poprzez B. Ale to nie jest argument, bo istnieją greckie transkrypcje YHWH np. jako np. Yabe. (Nie dziwi nas przecież, że hebrajskie Jeszua oddajemy przez greckie Jesus, polskie Jezus, rosyjskie Izus, angielskie Dzizas, hiszpańskie Hezu czy francuskie Żezi, choć wcale nie brzmią jak Jeszua. Co więcej słowa te choć tak dziwnie brzmią (no może poza polskim ‘Jezus’ J )przerażają demony a ludziom niosą zbawienie!). Istniała więc możliwość obecności imienia Jahwe w Nowym Testamencie.

Wydaje mi się, ze natchnieni autorzy NT specjalnie nie dokonywali tej transkrypcji YHWH, aby dać przestrzeń na objawianie prawdziwego Imienia Bożego, którym jest Osoba Syna.

Teksty do rozważenia

Apostoł Paweł uczy, że wzywanie Imienia Jahwe z Joela 2:32 to wyznawanie Jezusa Panem (Rzym 10:9).

Apostoł Jan cytuje słowa Jezusa, którymi ogłasza, że już objawił i jeszcze objawi Imię Ojca (Jan 17:26). Ale nie pada, żadne nowe słowo. Sam Jezus jest objawieniem Imienia Ojca. Już je objawił w swoim przyjściu i jeszcze objawi w swoim zmartwychwstaniu!

List do Hebrajczyków cytuje Ps. 22 i wkłada jego słowa w usta Jezusa stojącego pośród kościoła: „(…) będę opowiadał imię twoje braciom moim, będę cię chwalił pośród zgromadzenia (gr eklesia)” (Hebr 2:12). Jezus objawiając się Kościołowi objawia Ojca („kto mnie widział,  widział Ojca” Jan 14:9 ). To objawianie Ojca jest nazwane ‘opowiadaniem jego imienia’.

Podczas Soboru apostołów w Jerozolimie, który otworzył niesienie ewangelii do pogan jednym z argumentów był cytat z proroka Amosa. „Aby pozostali ludzie szukali Pana, A także wszyscy poganie, nad którymi zostało wezwane imię moje, Mówi Pan, który to czyni”(Dz Ap:15:17). Oczywiście w źródle hebrajskim (Amos 9:12) pada słowo Jahwe, a apostołowie mówią o ewangelii o Jezusie Chrystusie. Dla nich wzywanie Imienia Jahwe nad poganami oznacza przynoszenie poganom Bożego Syna!

Na koniec jeszcze świadectwo pozabiblijne z pierwszego Kościoła.

 

„Dziękujemy Ci, święty Ojcze, za Twoje święte Imię, które rozbiło namiot w naszych sercach, i za poznanie, wiarę oraz nieśmiertelność, którą dałeś nam poznać przez Jezusa, Twego Sługę. Tobie chwała na wieki.”

 Didache 10:2

Ten fragment starożytnej modlitwy pochodzi z Didache (czyli Nauka dwunastu apostołów). Jest najstarszy tekst chrześcijański z pominięciem ksiąg Nowego Testamentu. Dzieło powstało jeszcze w I-szym wieku w kręgach judeochrześcijańskich na terenie Erec Izrael lub Syrii. Zacytowane słowa mają typowy żydowski charakter. Co szczególnie ciekawe Jezus nazwany jest tutaj Imieniem Ojca. Zgodnie z tymi historycznym świadectwem pierwsi chrześcijanie wierzyli, że Imieniem Ojca jest Osoba Syna.

 

Dzielę się z wami moimi przemyśleniami, bo myślę, iż pomimo, że w Piśmie Świętym tak często pada słowo ‘imię’ rzadko zdajemy sobie sprawę co ono naprawdę znaczy.

 

wtorek, 18 września 2012

Czy wierzę w 'Pochwycenie'?


‘Pochwycenie’(ang. Rapture)  to doktryna o czasach końca, która mówi, że przed Wielkim Uciskiem Chrystus zabierze swój Kościół do nieba, aby potem wrócić z nim w swym Drugim Przyjściu (Paruzji). W ten sposób wierzący unikną cierpienia. Doktryna ta jest bardzo powszechna w kręgach ewangelicznych. Niektórzy więc uważają, że nie można nie wierzyć w Pochwycenie i nadal być ewangelicznym chrześcijaninem.

Otóż można! Ja nie wierzę w taką koncepcję czasów końca. A poniżej chciałbym po krótce uzasadnić dlaczego.

A.      Do 1812 r żaden chrześcijanin nie wierzył w pochwycenie. Ani Katolicy, ani Prawosławni, ani Protestanci. Jest to naprawdę nowa doktryna nie znana nikomu przez wieki historii Kościoła.

B.      Doktryna jest pozbawiona logiki. Jeśli Pochwyceniu ma towarzyszyć zmartwychwstanie umarłych i przemienienie żyjących, to dlaczego wierzący przyobleczeni w nowe ciała mają ‘na chwilę (7 lat lub 3,5 roku w zależności od koncepcji)’ iść do nieba, aby zaraz znów wrócić na ziemię. Gdy Jezus po swoim zmartwychwstaniu wstępował do nieba, aniołowie powiedzieli przestraszonym uczniom: „(…) Mężowie Galilejscy, czemu stoicie patrząc w niebo? Ten Jezus, który od was został wzięty w górę do nieba, tak przyjdzie, jak go wiedzieliście idącego do nieba.” (Dz.Ap. 1:11) Tak jak Jezus fizycznie wstępował tak fizycznie zstąpi. Tak jak  jego stopy oderwały się od Góry Oliwnej (Dz.Ap. 1:12) tak jego stopy zgodnie z proroctwem Zachariasza staną pewnego dnia na tym samym miejscu (Zach 14:4)!. Pan powraca na ziemię. My zmartwychwstajemy na ziemi. Spełniają się obietnicę. Po co w tym wszystkim kilkuletnia wycieczka do nieba? To niebo przyjdzie do nas tutaj. Jeszcze bardziej absurdalna jest sytuacja umarłych. Teraz są przed Tronem Boga bez ciała. Zmartwychwstając musieliby wrócić na ziemię, bo tam dochodzi do zmartwychwstania, a potem w pochwyceniu znów wrócić do nieba, znów być przed Tronem, ale w ciałach, a potem wrócić powtórnie na ziemię w Drugim przyjściu Pana. Absurd!

Jeśli się dobrze przyjrzeć to doktryna o pochwyceni robi z dwóch Przyjść Pana trzy!

C.      Doktryna o pochwyceniu demoralizuje. Uczy ucieczki przed cierpieniem. Myślę, że dlatego znalazła takie wzięcie w kulturze zachodniej, bo pasuje do naszego szukania wygody. Przymknęliśmy oczy na absurdalność i niebiblijność tej doktryny, bo ona nam bardzo pasuje. Ktoś określił kiedyś zachodnie chrześcijaństwo angielskim hasłem: „Relax and be reptured!” („Rozluźnij się i daj się pochwycić!”). Nasza perspektywa tak nie pasuje do faktu, że co kilka minut (sic!) ktoś z naszych braci w odległych krańcach świata oddaje życie za wiarę w Chrystusa!

D.      To nauczanie jest niebiblijne! To najważniejszy argument. Cała doktryna opiera się na niezrozumieniu dwóch fragmentów biblijnych.

 

1.       I Tes 4:16-17 „Gdyż sam Pan na dany rozkaz, na głos archanioła i trąby Bożej zstąpi z nieba; wtedy najpierw powstaną ci, którzy umarli w Chrystusie, potem my, którzy pozostajemy przy życiu, razem z nimi porwani będziemy w obłokach w powietrze, na spotkanie Pana; i tak zawsze będziemy z Panem”.

 

Zwróćmy uwagę, że ten fragment nie mówi, że wierzący wrócą do nieba, ale że spotkają powracającego Pana w powietrzu jakby w połowie drogi. Dla naszych nowych, duchowych ciał grawitacja nie stanowi już ograniczenia. Oblubienica wychodzi na spotkanie Oblubieńca. Armia wychodzi na spotkanie Króla powracającego do swojego dziedzictwa, aby go eskortować z honorem. Pan powraca, aby na ziemi zniweczyć swoim blaskiem i tchnieniem ust antychrysta (II Tes…), ale po drodze na ziemię spotyka się na obłokach chwały ze swoim Kościołem w powietrzu, tak jakby chciał jednocześnie wsunąć szatana, „władcę, który rządzi w powietrzu (EF 2:2)” z jego domeny.

Podsumowując, I Tes 4:17 nie mówi o porwaniu wierzących do nieba, ale o porwaniu na spotkanie powracającego na ziemię Pana w powietrzu.

 

2.       Mat 24:40-42 „Wtedy dwóch będzie na roli, jeden będzie wzięty, a drugi zostawiony. Dwie mleć będą na żarnach, jedna będzie wzięta, a druga zostawiona.” Jezus powiedział te słowa w kontekście swojego Drugiego Przyjścia (w.39), a nie pochwycenia.  Aby wersety stały się jasne wystarczy wiedzieć, ze użyte tu greckie słowo ‘paralambano’ tłumaczone jako ‘wziąć’ można przetłumaczyć również jako ‘wybrać, zaakceptować’. A więc słowa ‘wziąć’ i ‘zostawić’ mówią o sądzie, w którym Pan  zaakceptuje pewnych ludzi a drugich odrzuci a nie o pochwyceniu Kościoła do nieba!

 

Moja konkluzja jest następująca. Lepiej wierzyć w dwa przyjścia Pana a nie w trzy. J

 

 

piątek, 27 lipca 2012

Kielich Pana i Jego Chrzest


„I przystąpili do niego Jakub i Jan, dwaj synowie Zebedeusza, i rzekli: Nauczycielu, chcemy, abyś nam uczynił, o co cię prosić będziemy. A On rzekł do nich: Co chcecie, abym wam uczynił? A oni mu rzekli: Spraw nam to, abyśmy siedzieli w chwale twojej, jeden po prawicy twojej, a drugi po lewicy. A Jezus im powiedział: Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pic kielich, który ja piję albo być ochrzczeni tym chrztem, którym ja jestem chrzczony? Odpowiedzieli mu: Możemy. Wtedy Jezus rzekł im: Kielich, który ja piję, pić będziecie, i chrztem, którym jestem chrzczony, zostaniecie chrzczeni. Ale sprawić, abyście zasiedli po mojej prawicy czy lewicy, nie moja to rzecz; przypadnie to tym, którym zostało zgotowane” Mk 10:35-40

 Myślenie uczniów było bardzo przyziemne. Myśleli o godnościach i zaszczytach. Chcieli osiągną i zdobyć. Nie rozróżniali czasu. Pan mówi, to nie czas na chwałę, ale na trud, cierpienia, a nawet śmierć. Jak często pytamy o trony, a Pan pyta o kielich posłuszeństwa? Jak często szukamy chwały, a Pan proponuje chrzest cierpienia? Czy dziś Pana naśladują uczniowie, którzy niczego nie rozumieją? Tak często nie wiemy,  jaki to czas i jaki dzień. Na pytanie Jezusa: „Czy możecie pic kielich, który ja piję albo być ochrzczeni tym chrztem, którym ja jestem chrzczony?”, Jan i jakub odpowiadają „możemy”.  Nie wiemy, czy rozumieli, że Mistrz mówi o trudach i cierpieniach. Stali się jednak uczestnikami kielicha i chrztu. Jakub poniósł śmierć męczeńską. Jan przeżył prześladowania, ale i tak zasłużył na miano tego, który pił z kielicha Pana i był ochrzczony Jego chrztem. Nie tylko śmierć dla Pana, ale również poświecone dla Niego życie daje na tą godność. Nie pytajmy o trony. To Ojciec zdecyduje o tronach i o chwale. My uczmy się naśladować Jezusa, nawet jeśli nie do końca Go rozumiemy i nawet jeśli mówi do nas jakby w zagadkach…

Pożegnałem mojego ojca


23 07 2012 pożegnałem mojego ojca na Cmentarzu Łostowickim w Gdańsku

„Kochani dziękuję, że jesteście tutaj razem z nami, aby płakać z nami, i aby nas pocieszać.
Dziś jest jeden z ważniejszych dni w moim życiu i zarazem jeden z bardziej bolesnych, ważny dzień w życiu mężczyzny, który żegna swojego ojca.  Żegnam tego, który dał mi życie i uczynił mężczyzną. Dzisiaj jestem tu, aby wobec was wyrazić moją cześć, wdzięczność i podziw wobec mojego taty.
Żył 63 lata.
Urodził się w Węgorzewie na Mazurach (gdzie po wojnie osiedlili się jego rodzice). Potem przeprowadził z nami swoją rodziną do Kętrzyna.  Nauczył mnie kochać tą ziemię. Nauczył mnie kochać lasy i jeziora, nauczył mnie o grzybach drzewach rybach i ptakach. Nauczył mnie tego, co chcę przekazać swoim dzieciom…
Tam była jego ojcowizna. Tam została moja.
Pracował w Milicji a potem w Policji w wydziale kryminalnym. Wielokrotnie ryzykował życie. W tym wszystkim okazywał się silnym mężczyzną.
Kochał czytać książki. Moja żona zauważyła, że jest to pasja, którą odziedziczyłem po nim.
Miał 2 synów. Ja i Tomasz z domu wzięliśmy zapał do zdobywania wiedzy, rozwoju, nauki i książek. Obaj ukończyliśmy studia medyczne. Zostaliśmy lekarzami i poświęciliśmy się ratowaniu życia i zdrowia ludzi.
Dziś chowa ojca tylko jeden syn. Ponad rok temu bieg życia naszej rodziny przerwała nagłą śmierć Tomasza, mojego braciszka. Razem jako rodzina pogrążyliśmy się w bólu i żałobie. Starając się żyć na nowo i zrozumieć wszystko. Wspólny ból i walka ze śmiercią bardzo nas zbliżyła.
Wkrótce po śmierci Tomasza okazało się, że mój ojciec ma wznowę choroby nowotworowej.
W sumie walczył z chorobą ponad 10 lat. Dzięki determinacji po usunięci krtani nauczył się mówić za pomocą protezy głosowej. Cieszył się życiem pomimo tego kalectwa.
Przypomina mi się książka z dzieciństwa „Opowieść o prawdziwym człowieku”. Mój ojciec okazał się prawdziwym człowiekiem.
Wznowa choroby spowodowała nowy ból. Był silnym mężczyzną. Przeszedł kolejną operację, chemioterapię, radioterapię, wiele powikłań. Nawet w bólu nie tracił poczucia humoru. Spodziewał się zwycięstwa nad chorobą Nie załamywał się. Był zachętą dla innych.
Myślał o rodzinie. Kochał swoją żonę, wnuki i synową, moją dzielną żonę. Kochał swoich synów. Zawsze wyrażał się z dużym szacunkiem o swoich rodzicach
Nad jego łóżkiem wiszą portrety moich dzieci Nasteczki, Marcelinki i Barteczka. Bardzo kochał swoje wnuczęta i zawsze  o nich pamiętał.
Dwa dni przed śmiercią pojechał do lasu nazbierać grzyby ‘dla wnuków’. Dziś planował być w swoich mazurskich a nie w tej mogile w Gdańsku.
Moim przywilejem i honorem jako mężczyzny było, że przez ostatni rok z mamą praktycznie mieszkał z nami. Zbliżyliśmy się. Asystowałem mu i służyłem. Podtrzymywałem jego ramię, gdy słabł. Gdy byłem dzieckiem on nosił mnie na rękach. Teraz w czasie choroby ja podtrzymywałem jego.
Pamiętam jak razem ja i on, ojciec i syn kilka miesięcy temu siedzieliśmy oglądając bez słowa film ‘ucieczka z Shawshank’. Wspaniały obraz o sile nadziei. Czułem wtedy, że dzielimy nadzieję. Marzenie. Jakbyśmy razem planowali uciec z nieszczęścia, w którym się znaleźliśmy.
Tata spełnił swoje  marzenie. Poszedł na mecz futbolowy Euro. Pomimo osłabienia i choroby przeszedł długi dystans i wspiął się na wysokie miejsce. Był wtedy tak szczęśliwy. (W jego saszetce po śmierci znaleźliśmy bilet z tego meczu, który zachował sobie na pamiątkę)
Ostatnie dni spędził w domu. Dzięki innowacyjnemu zabiegowi wszczepienia protezy przełyku mógł jeść i cieszyć się smakiem. (Od listopada 2011 nie połykał) Jeździł do swoich mazurskich lasów i zbierał grzyby. Nie myślał o śmierci. Żył nadzieją. To ona dawała mu siłę. Jakby niestrudzenie szykował swoją ucieczkę z Shawshank.
Kiedyś obiecał mi, że ureguluje swoje spawy z Bogiem. Dotrzymał słowa. Pojednał się z Ojcem w niebie, z Najwyższym.
Umarł nagle. Wykrwawił się na rękach swojej żony, mojej mamy, dzielnej kobiety, która stałą przy nim wiernie przez całe życie w doli i niedoli szczególnie w czasie choroby niczym dzielna kobieta, którą opiewał król Salomon w Piśmie Świetym. Moja mama jest tutaj przy mnie. Rok temu pochował syna. Dziś chowa męża. Okazała się w tych przeciwnościach silną kobietą.
To jest mój hołd, dla mojego ojca Ryszarda. Jego imię oznacza silny i dzielny. Takim był człowiekiem i jako taki zostanie w moim sercu. Dziś jak chyba nigdy wcześniej potrzebuję jego siły….
Dziś syn żegna swojego ojca.”

niedziela, 22 lipca 2012

Żegnam mojego ojca


Czy smak śmierci uczy poczuć życie? Śmierć, nasz sługa, co przynosi tym razem?

Czy łzy leczą wzrok? Czy zobaczę więcej, mądrzej? Choć teraz tak słone, że nic nie widzę wyraźnie…

Czy ból, który miażdży serce, czyni je tylko na powrót miękkim?

Może wcześniej kamienne nie umiało żyć… śniło tylko

Sen. Wyblakła fotografia sprzed lat. Szczęśliwa rodzina na statku. Dwóch chłopców. Jezioro jakby metafora życia, groźne i nieznane.

Rozpaczam nad szczęściem, co się nie zdarzyło, dniami, których świt nie nadszedł… To tylko ulotne przeczucia. To mgliste wspomnienia jutra, które nie nadejdzie… nigdy.

 I znów skończył się świat.

Czy Bóg, który pocieszył Izaaka po śmierci Abrahama przyjdzie do mnie? Czy mnie obudzi?

„Pocieszy cię razem ze wszystkimi płaczącymi nad Syjonem…. Pocieszy ze wszystkimi, którzy umiłowali przyjście Jego Syna!” – krzyczał anioł.



20 lipca umarł mój Ojciec

Mężczyzna po śmierci ojca rozpacza rok.

Ale znów  za rok przestanę płakać.

Tak, jak śpiewa Nick Cave w „The weeping song” :”…no, I won’t be weeping long”

poniedziałek, 6 lutego 2012

Sola Scriptura, dwie rybki w akwariach i i Ignacy


Sola Scriptura (łac. Tylko Pismo) to jedna z podstawowych zasad Protestantyzmu (obok Solus Christus, Sola Gratia, Sola Fide, Soli Deo Gloria). Mówi ona, że Pismo Święte jest samowystarczalnym i jasnym źródłem wiary i praktyki chrześcijańskiej, a przez to najwyższym autorytetem dla Kościoła.
(Jeśli ktoś chce pobadać ten temat bardziej zapraszam np. do lektury artykułów, mojego przyjaciela, jednego z ‘biskupów’ trójmiejskich Mateusza Wicharego na www.teologia.protestanci.org  .)
Zagadnienie jasności i samowystarczalności Pisma moim zdaniem wymaga komentarza, ponieważ jest często źle rozumiane. Co do samowystarczalności Luter stwierdził: „Pismo interpretuje samo siebie”. Co do jasności powiedział; „Prosty chrześcijanin zbrojny jedynie Pismem Świętym jest tym, który winien stać ponad papieżem i soborem bez Pisma”.
Wybaczcie po pierwsze mi moją uszczypliwość, ale nie uważam Lutra za mistrza interpretacji biblijnej (hermeneutyki).  Nie wchodząc w kwestie teologiczne wystarczy wymienić jego skrajny antysemityzm, czy popieranie zabijania anabaptystów, aby stwierdzić, że jego wnioski z czytania Biblii były czasami dramatycznie chybione.
Po drugie jeśli wyciągniemy wniosek, że ‘prosty chrześcijanin’ uzbrojony w swoją poczciwą ‘brytyjkę’  zrozumie dziś lepiej Boże Słowo niż inni przez 2000 lat kościoła, zabrzmi to co najmniej naiwnie i arogancko.
Z pośród zasad hermeneutyki  (interpretacji biblijnej) najważniejsza jest złota zasada badania kontekstu. Aby dany werset lub słowo właściwie zinterpretować należy poznać jego kontekst.  Możemy mówić o różnych kontekstach. Np.:
- Kontekst gramatyczny. Forma gramatyczna słowa. Jego miejsce w zdaniu.
- Kontekst słownikowy. Słownikowe znaczenie słowa. Jego konotacja i odcienie znaczeniowe. Użycie przez danego autora lub w danej księdze.
                                                                                                                                    - Kontekst tekstu. Jak werset pasuje do rozwoju myśli autora? Jakie ma miejsce w księdze? Co łączy go z wersetami sąsiadującymi?
- Kontekst historyczny. W jakim czasie księga jest napisana i w jakich okolicznościach?
- Kontekst kulturowy. W jakiej kulturze zanurzone są realia opisywane w tekście biblijnym?
- Kontekst filozoficzny. Jak myślał autor i jego oryginalni odbiorcy? …

Musimy pamiętać, że to co mówi autor biblijny jest wyrażone w jego języku i słownictwie, zanurzone w jego myśleniu, sytuacji, duchowości itd. Z drugiej strony my jako odbiorcy również jesteśmy zanurzeni w naszych realiach. Aby zinterpretować tekst biblijny musimy pokonać barierę historyczną, semantyczną, kulturową , filozoficzną itd…
Mamy tutaj dwie rybki w dwóch różnych akwariach. Rybki na siebie patrzą, ale to co widzą jest wykrzywione przez optykę szkła i wody i zanieczyszczone przez glony i szlam.
My jesteśmy taką rybką. Patrzymy na drugą rybkę – autora biblijnego i chcemy go zrozumieć. Czy to co widzimy na pierwszy rzut oka jest prawdą? Musimy pokonać własne akwarium i przeniknąć przez to drugie. Inaczej konteksty nas zgubią. Aby zrozumieć Biblię muszę być w stanie odłożyć moje przekonania i mieć otwarty umysł (tzn. wyjść ze swojego akwarium), po czym dołożyć wszelkich starań, aby zrozumieć oryginalny przekaz, pierwotne znaczenie, intencję autora. Będę potrzebował do tego wiele trudu i wiele narzędzi.
Teraz wróćmy do Sola Scriptura.  Czy wystarczalność i jasność Biblii oznacza, że nie używamy słowników, komentarzy historycznych, narzędzi biblijnych, map, innych źródeł itd… Absolutnie nie!
Gdybym wylądował na bezludnej wyspie tylko z moją polską Biblią, to za mało do dobrej interpretacji
Nawet gdybym znał grekę koine i hebrajski i i wylądował na wspomnianej wyspie z oryginałem to za mało. Nie znam kontekstu historycznego. Brakuje mi map. Nie wiem jak myśleli wtedy ludzie.
Sola Scriptura nie oznacza ignorancji. Nie oznacza dumy, zadufania. Nie oznacza głupoty! Gdyby tak było to cały Protestantyzm zbudowany na tej zasadzie byłby mieszanką  ignorancji, dumy i głupoty.
Sola Scriptura jest pokornym uznaniem, że Bóg mówi prawdę, a każdy człowiek może się mylić. Jest aktem uniżenia, w którym wszystkie nasze przekonania i tradycje weryfikujemy Pismem Świętym. Jest odwagą ciągłego przeglądania się w lustrze Słowa Bożego! Szacunek wobec skarbu, który zostawił nam Bóg, a którym jest Biblia, Jego natchnione Słowa wymaga trudu badawczego, pokory i mądrości!
Dlaczego cytowałem Ignacego?
Nie dlatego, że uważam to za Nowy Testament.
Nie dlatego, że uważam, że jest natchnione i w pełni autorytatywne.
Uważam, że jako Żyd, lub osoba która miała Żydowskiego nauczyciela (apostoła Jana), rozumie lepiej  semicki kontekst. [Lepiej mógł zajrzeć do drugiego akwarium.]
Jako uczeń apostoła mógł lepiej zrozumieć pewne rzeczy zapisane w NT.
Jako człowiek posługujący się greką tamtego okresu lepiej rozumiał grekę NT.
Jako człowiek żyjący w czasie apostołów i Pana, lepiej rozumiał kulturę i myślenie ludzi tamtych czasów.
Generalnie uważam, ze należy szanować 2000 lat historii Kościoła wierząc, ze Duch Święty dawał swoje skarby świętym poprzez wieki.
Uważam, ze Bóg pokornym łaskę daje. Nie mogę sobie pozwolić na aroganckie stwierdzenie, że ja jako Polak żyjący z XXI wieku rozumiem Pismo lepiej niż biskup z drugiej połowy I w.. Moje minimalne standardy pokory i inteligencji nie pozwalają na to.
Nie oznacza to jednak mojej bezkrytyczności. Rozróżniam ‘normalne’ od ‘normatywnego’. NT jest ‘normatywny’. Jest ponadczasowym przesłaniem dla Kościoła wszystkich wieków i kultur.  Listy Ignacego mogą opisywać ‘normalną’ sytuację kościoła, ale nie koniecznie ‘normatywną’. Z drugiej strony z uwagą czytam, bo pewne jego myśli mogą być ciekawą pochodną myśli biblijnych, ich naturalną ekstrapolacją na nowe realia. Słuchając jego mogę lepiej zrozumieć intencje apostołów i Pana.

piątek, 3 lutego 2012

Biskup na czele lokalnego kościoła

Wiem, że temat struktury i przywództwa lokalnego kościoła jest tematem kontrowersyjnym. Tym bardziej nie powinniśmy go unikać. Zacznę więc od razu od przedstawienia mojego zrozumienia tego zagadnienia.
Dojrzała wspólnota chrześcijańska moim zdaniem ma następujący kształt:
- BISKUP Na jej czele stoi jeden ze starszych. W pierwszych wiekach Kościoła zwykle był nazywany ‘biskupem’ (gr. Episkopos – opiekun). Jego zadaniem było pilnowanie czystości nauki i praktyki apostolskiej oraz dbanie o jedność wspólnoty. Autorytet biskupa był porównywany z autorytetem apostołów z tą różnicą, że ograniczał się tylko do danej wspólnoty. (Nadmienię, ze terminu ‘biskup’ używam roboczo. W języku NT nie istniało jeszcze rozróżnienie pomiędzy zwrotami ‘biskup’ i ‘prezbiter’. W kręgach protestanckich tradycyjnie zamiast słowa ‘biskup’ używamy słowa ‘pastor’.)
- PREZBITERZY Wokół biskupa stoi grupa prezbiterów (starszych). Ich zadaniem było nauczanie oraz prowadzenie modlitw i nabożeństw. Ci liderzy pilnowali bliskich więzi z biskupem i stanowili przedłużenie jego służby i autorytetu. (gr. Presiteros – starszy)
- DIAKONI Praktycznymi funkcjami lokalnej wspólnoty i potrzebami ludzi zajmowali się diakoni. (gr. Diakonos – sługa)
- WIERNI Resztę lokalnego kościoła stanowili wierni (gr. pistos – wierzący, wierny).
Te grupy były organicznie ze sobą powiązane we wzajemnym szacunku i tworzyły jedno ciało.

Badanie tematu struktury lokalnych kościołów na kartach Nowego Testamentu natrafia moim zdaniem na co najmniej dwa problemy.
1)       Większość opisów mówi o służbie Dwunastu i Pawła. Nas z kolei interesuje jak kościoły wyglądały potem. Jak wyglądały wspólnoty chrześcijańskie, gdy zostawili je Apostołowie? Jedynie ten etap może być wzorcem dla nas.

2)       W Nowym Testamencie obserwujemy różne fazy tworzenia kościoła. Musimy prześledzić dynamikę i zobaczyć, która faza jest późniejsza i bardziej dojrzała.


Gdy obserwuję dynamikę misyjną Dziejów Apostolskich widzę następujący wzorzec: Najpierw jako wyraz ewangelizacji w danym miejscy powstaje grupa uczniów. Potem, po pewnym czasie byli tam ustanawiani starsi. Pojawia się grupę liderów. Widzimy np. grupę starszych żegnających się z Pawłem w Dz Ap 20. Jednak po pewnym czasie Paweł wysyła do wspomnianego Efezu Tymoteusza, żeby tam „pozostał” (I Tym1:3). Celem misji Tymoteusza jest reforma przywództwa i przywrócenie apostolskiego porządku w Efeskim kościele. Tymoteusza możemy tutaj nazwać biskupem Efezu, osobą z apostolskim autorytetem ponad grupą prezbiterów. Widzimy również podobną misję innego współpracownika Pawła, Tytusa. O nim Paweł mówi: „pozostawiłem cię na Krecie” (Tyt 1:5). On też pozostał i stał się kimś, kogo później określono by biskupem Krety.
Inaczej sprawy miały się w Jerozolimie. Na początku czytamy po prostu o apostołach i starszych. Ale gdy znikają apostołowie (Są w końcu wysłannikami!) pomiędzy starszymi pojawia się główny lider kościoła. Tą osobą jest Jakub, brat Pański, który wcześniej nie należał do grona Apostołów. Jak na początku prym w Jerozolimie wiedli Piotr i Jan, z chwilą ich zniknięcia liderem/biskupem pośród starszych zostaje, Jakub( Dz Ap 21:18). On zastępuje apostołów.
Pisałem we wcześniejszym poscie, że każdy lokalny kościół jest/powinien być odwzorowaniem duchowego, niebiańskiego kościoła. Kościół jako Boża idea jakby przez Ducha Świętego wciela się w grupę chrześcijan w danej lokalizacji. To ‘wcielenie’ się kościoła wytwarza pewną strukturę, pewien ład. Wymusza pewne zmiany.
„A Jezus rzekł im: Zaprawdę powiadam wam, że wy, którzy poszliście za mną, przy odrodzeniu, gdy Syn Człowieczy zasiądzie na tronie chwały swojej, zasiądziecie i wy na dwunastu tronach i będziecie sądzić dwanaście pokoleń izraelskich.” (Mat 19:28)
Jeśli Pan zapowiedział, że pewnego dnia usiądzie na Swoim tronie a z nim Dwunastu i będą sądzić, oznacza to, ze w lokalnym kościele Biskup odgrywa rolę Pana, a prezbiterzy rolę Dwunastu i stąd się bierze się Królewska władza chrześcijańskiej wspólnoty!
Słowo’ katolicki’ (gr. katolikos), które tłumaczymy jako ‘powszechny’ oznacza  podobieństwo szczegółu do ogółu. Na przykład opiłek żelaza jest ‘katolicki’, bo ma te same cech fizyczne i chemiczne co wielka bryła żelaza. Na pozór mały opiłek nie ma nic wspólnego z wielką sztabą!  Ale jeśli przyłożymy magnes, czy zadziałamy jakimś kwasem odkryjemy, że te dwa przedmioty mają te same cechy. Podobnie mała wspólnota chrześcijan wydaje  się tak różna od wielotysięcznego zgromadzenia nie mówiąc już o Kościele Uniwersalnym. W małej grupce widać raczej słabości i wady. Wydaje się taka nieznacząca i mizerna wobec chwały Kościoła. Ale jeśli ta grupa na cechę katolickości, zacznie przybierać cechy Dużego kościoła. Przeobrazi się. Ulegnie tej metamorfozie wynikającej z ‘powszechności’ (tzn. katolickości) . Jeśli kościół Uniwersalny to Pan wśród apostołów i innych urzędów otoczony tłumami wiernych, to w małej ale’ katolickiej’ wspólnocie zobaczysz w końcu, w miarę dojrzewania  biskupa wśród prezbiterów i  diakonów z grupą wiernych.
To proste. Albo kościół jest katolicki (nie mylić z ‘rzymsko-katolicki’ J ), albo gnostycki. Jeśli jest katolicki wytworzy wspomnianą, katolicką strukturę. Jeśli jest gnostycki przybierze jaki jakiś inny kształt, lub bezkształt.

Uważam również, że pozycja biskupa wypływa wprost z nauczania samego Pana o słudze postawionym nad czeladzią. „Kto jest więc tym sługą wiernym i roztropnym, którego pan postawił nad czeladzią swoją, aby im dawał pokarm o właściwej porze?” (Mat. 24:45)

Na koniec, aby trochę sprowokować refleksje wrzucam kilka cytatów z mojego ‘ulubionego’ Ignacego Antiocheńskiego, który był uczniem apostoła Jana. Należą do listów spisanych około 107 r, ale opisują realia kościoła i pozycji biskupa drugiej połowy I. wieku. [Wybaczcie mi absolutnie roboczy charakter tłumaczenia. Niestety nie jest to tłumaczenie z greki ale z angielskiego L ]

„Unikajcie podziałów, bo są one początkiem zła. Wszyscy naśladujcie biskupa, jak Jezus Chrystus naśladował Ojca i naśladujcie starszyznę jak Apostołów. Okazujcie szacunek diakonom tak, jak Bożym przykazaniom. Niech żaden człowiek nie robi niczego, co się odnosi Kościoła bez biskupa. Aby eucharystia była ważna musi być pod biskupem, albo pod tym, którego do niej wyznaczył. Gdziekolwiek pojawia się biskup, niech tam gromadzą się ludzie. Podobnie gdzie jest Jezus tam jest Kościół powszechny. Jest bezprawne bez biskupa chrzcić, urządzać ucztę – agape. To, na co on się zgodzi znajduje upodobanie u Boga.” 
Ignacy do Kościoła w Smyrnie 8:1-2
“Jako dzieci światła i prawdy uciekajcie od podziałów i nikczemnych nauk. Gdzie jest pasterz, tam przyjdą i owce. Jest wiele wilków udających, że są godni zaufania, którzy dla zgubnych pragnień biorą w niewolę tych, którzy podążają ku Bogu. Jeśli będziecie trwali w jedności, wilki nie znajdą miejsca między wami.
Uciekajcie od tych diabelskich nasion, które nie są od Jezusa Chrystusa, ponieważ nie jest to zasiew Ojca, chociaż pośród was nie znalazłem żadnych podziałów, ale wyjątkową czystość. Ci którzy są od Boga i od Jezusa Chrystusa są także przy biskupie. A wszyscy którzy powinni, jako wyraz pokuty niech wrócą do jedności z Kościołem, abyście należeli do Boga i abyście żyli zgodnie z Jezusem Chrystusem. Nie błądźcie bracia. Jeśli ktokolwiek idzie za kimś, kto powoduje podział w Kościele, nie odziedziczy Królestwa Bożego. Jeśli ktoś żyje według dziwnych herezji, nie zgadza się z cierpieniem Chrystusa.
 Uważajcie, aby mieć tylko jedną Eucharystię, ponieważ jest tylko jedno ciało naszego Pana Jezusa Chrystusa, jeden kielich jedności z Jego krwią, jeden ołtarz, jak również jest tylko jeden Biskup z starszyzną i diakonami”
 List do kościoła w Filadelfii rozdział: 2,3, 4
„Bo gdy jesteście posłuszni biskupowi jak Jezusowi Chrystusowi, jest ewidentne w ów czas, że żyjecie wówczas nie według człowieka, ale według Jezusa Chrystusa, który umarł za nas, abyśmy wierząc w jego śmierć, mogli uciec od śmierci. Jest więc konieczne, co zresztą jest waszym zwyczajem, aby nie robić niczego bez biskupa. Bądźcie również posłuszni starszyźnie jak Apostołom Jezusa Chrystusa, naszej Nadziei. Jeśli w Nim żyjemy, w Nim również znajdziemy się.”
 List Ignacego do Tralian, rozdział 2
„Gdy człowiek widzi, że biskup milczy, powinien jeszcze bardziej go poważać. Powinniśmy przyjąć tego, kogo Pan wysyła aby był zarządcą jego domu, jak Pana samego. I dlatego powinniśmy szanować biskupa jak samego Pana.”
 List Ignacego do Efezjan 6:1

Modlę się o to, aby w wszystkich miastach Polski Bóg wzbudził prawdziwych ‘biskupów’, którzy będą naśladowali i odzwierciedlali Jezusa, a przez to zgromadzą wokół siebie prezbiterów, diakonów i Boży lud. Potrzebujemy takich ludzi, aby uporządkować Kościół, strzec naukę apostolską i jedność braci. Im bardziej niebiański kościół wcieli się w nasze chrześcijańskie wspólnoty, tym bardziej zobaczymy Bożą chwałę i działanie Bożego Ducha!
,