Blog Krzysztofa Majdyło

Chcę dzielić się tym, kim jestem z wami....

piątek, 9 grudnia 2011

Terapia Socjopatii czyli Osoba vs Jednostka cz. 2


Bóg stwarzając nas na swój obraz uczynił nas osobami, czyli istotami wspólnotowymi, relacyjnymi.  „Kto nie miłuje, nie zna Boga, gdyż Bóg jest miłością” (I Jan 4:8) To, że Bóg jest miłością oznacza, że musiał się tą miłością dzielić. W naturze Boga leży relacja. ’ Jest miłością’ oznacza, że od wieczności okazywał tą miłość. Mówimy tu o relacji miłości pomiędzy Ojcem i Synem i Duchem. My, zrodzeni z Boga, który jest miłością, jesteśmy również zrodzeni do wspólnoty, dla innych, dla tego, aby dzielić miłość. W ‘nowym narodzeniu’ Bóg zmienia naszą naturę. Ta nowa natura to miłość. To wołanie o wspólnotę. Bóg leczy nas z izolacji, która jest konsekwencją grzechu. Nie jesteśmy już nieszczęśliwymi jednostkami, stajemy się osobami Jak On. Nie jesteśmy obcymi i przechodniami….
Relacje tworzą naszą tożsamość
To kim jestem odkrywam w relacji z innym człowiekiem i w relacji z Bogiem. Relacje są jakby lustrami dzięki którym poznaję siebie. Uczę się, kim jestem. Pierwsza osoba Trójcy przedstawia się nam jako ‘Ojciec’. Czy myślałeś o tym? ‘Ojciec’ to nie imię. To status w relacji. Ojciec jest tylko dlatego ojcem, bo istnieje syn. Bóg czerpie swoją tożsamość z relacji. Tym bardziej my. Nędza jednostki polega na tym, że nie wiem kim jest.
Relację to wolność do wyrażenia się, ekspresji.
Często stawiana jest przed nami alternatywa: wolność, albo wspólnota. To kłamstwo! Wspólnota daje wolność. Bóg jest wspólnotą trzech Osób i nikt nie powie, że brak Mu wolności. Relacja pozwala mi uzewnętrznić to kim jestem, wyrazić siebie. Izolacja jednostki jest jej niewolą. W relacji odkrywam siebie i wyrażam to, co jest we mnie. To daje prawdziwe szczęście.
Relacje ‘poszerzają’
Wierzę, że Bóg buduje kościół jako ziemskie przedłużenie swojej wspólnoty, jako miejsce terapii, uzdrowienia z izolacji. Wszyscy jesteśmy ‘socjopatami’. (Nie używam tego słowa w sensie medycznym.:) Nasza ‘socjopatia’ to nie zdolność do życia w wspólnocie, nieszanowanie innych osób.) Kościół jest miejscem uzdrowienia z ‘socjopatii’. W Kościele staję się ‘szerszy’. Nie tylko relacje z Nieskończonym czyni mnie ‘nieskończonym’, ale relacje z braćmi poszerzają moje życie, moje perspektywy. „Otworzyłeś przede mną szeroką przestrzeń”. Chrystus jest Prawdziwym człowiekiem. W nim staję się dopiero człowiekiem, osobą. Kościół Jako Ciało Chrystusa jest kontekstem tej mojej terapii, ‘uczłowieczania’ mnie. To we wspólnocie moje życie nabiera wielkości.
„Żeby Chrystus przez wiarę zamieszkał w sercach waszych, a wy wkorzenieni i ugruntowani w miłości zdołali pojąć ze wszystkimi świętymi, jaka jest szerokość i długość, i wysokość, i głębokość” (Ef 3:17,18)
To jest to poszerzanie, o którym mówię.
Szczerość – klucz do prawdziwej wspólnoty
Słyszeliście, że każdy ‘człowiek jest kłamcą’. (Rzym 3:4) To główny problem z relacją.
W Biblii twarz, oblicze oznacza często osobę, osobowość. To że mamy szukać Bożej twarzy oznacza, ze mamy szukać go jako Osobę, traktować Go jako osobę. To że On chce zobaczyć naszą twarz (Pieśń nad pieśniami 2:14) oznacza, ze On chce abyśmy byli szczerzy i stanęli przed nim bez udawania. Jako osoby.
„My wszyscy tedy, z odsłoniętym obliczem, oglądając jak w zwierciadle chwałę Pana, zostajemy przemienieni w ten sam obraz, z chwały w chwałę, jak to sprawia Pan, który jest Duchem.” II Kor 3:18
Wiesz dlaczego wielu chrześcijan przez lata się nie zmienia? Bo mają maski. Mając maskę na twarzy nigdy nie zbudujesz relacji z nikim. Ściągnij maskę. W relacji z Bogiem będziesz przemieniany ‘z chwały w chwałę’, aż zostanie w tobie odnowiony obraz Boży tzn. prawdziwe człowieczeństwo.
Podobnie jeśli odsłonisz twarz w relacji z inną osobą, ta relacja cię przemieni .
Zakładamy maski myśląc, że to wolność. Myślimy, że pod maską będziemy bezpieczni, ukryjemy prawdę o sobie. Ta maska niestety stanie się niewolą i nieszczęściem.
Ciało Chrystusa jest budowane tylko wtedy, gdy „jesteśmy szczerzy w miłości” (Ef 4:15 ) tzn. bez masek. Cały czas tęsknię za takim kościołem…
Apostoł Jan mówi o ‘chodzeniu w ciemności’ (I Jan 1:6). Chodzenie w ciemności uniemożliwia ‘społeczność/koinonię z Bogiem’(w.6), przebaczenie z grzechów (w.7) i ‘społeczność/koinonię z innymi wierzącymi’(w.7). Jan definiuje ‘chodzenie w ciemności’ jako ‘kłamanie i nie trzymanie się prawdy’ (w.6).  Chodzenie w ciemności nieszczerość. To maska.
To nasza socjopatia!
Zanim całe człowieczeństwo zostanie odnowione. Kościół ma być proroczą zapowiedzią przyszłości.
W świecie ‘gdzie miłość wielu oziębnie’ (Mat:24:12) i ludzie będą bez serca (II Tym. 3:3) to Kościół ma być rozpoznawalny po miłości wzajemnej (Jan 13:35). Kościół ma być enklawą prawdziwego człowieczeństwa i szczerych relacji pośród socjopatycznego świata. Powinniśmy zdjąć maski i przestać być ‘socjopatami’. Chrystus chce nas nauczyć prawdziwego człowieczeństwa, bycia osobami. Rzucam sobie i wam to wyzwanie!


2 komentarze:

  1. Bolesne słowa dla współczesnego pokolenia, dla którego najlepsze kazania to: co Bóg może zrobić dla mnie i przeze MNIE z naciskiem na JA i moja kariera w Bogu ;)Nagle się okazuje, że potrzebujemy innych i jeszcze, że mamy IM służyć, a nie sobie. Coś niespotykanego poza ewangelią :D

    OdpowiedzUsuń
  2. A propos ściągania masek... Czasem tak długo nosimy nasze maski, że sami już nie wiemy co jest naszym prawdziwym ja. Udajemy nawet przed samym sobą. Zdjęcie maski wcale nie jest łatwe. Najpierw trzeba przyjść do Boga i poprosić, żeby to On nam pokazał nasze prawdziwe ja. Żeby nam pokazał, w którym momencie zaczęliśmy udawać...
    Bo nie czarujmy się, każdy udaje. Pytanie tylko jak bardzo...

    OdpowiedzUsuń