Blog Krzysztofa Majdyło

Chcę dzielić się tym, kim jestem z wami....

czwartek, 24 listopada 2011

Struktura pierwszego kościoła


Ostatnio czytałem listy Ignacego Antiocheńskiego i zauważyłem kilka ciekawych rzeczy. Na początek naświetlę o kogo chodzi. Ignacy był trzecim liderem (biskupem) kościoła w Antiochii Syryjskiej (chodzi o ten kościół, którego początki są opisane w Dziejach Apostolskich). Mówiono, że był tym dzieckiem, które Pan postawił i pokazał innym mówiąc, ze trzeba być jak dziecko. Ale to może być tylko legenda. Co wiemy na pewno. Został biskupem w 69r n.e., czyli w czasie gdy żyli apostołowie. Było osobistym uczniem apostoła Jana. Na przełomie I i II w. został skazany za wiarę w Jezusa na śmierć i w pierwszych latach II w. przewieziony do Rzymu, gdzie zginął na arenie.
W czasie swojej podróży na stracenie do stolicy Imperium napisał 7 listów. 1 osobisty to innego ucznia Jana, swojego przyjaciela, biskupa Smyrny, Polikarpa. I 6 do kościołów, z którymi miał kontakt po drodze.
Piszę tą informację, aby pokazać, że człowieka raczej trudno byłoby oskarżać o jakieś nieortodoksyjne poglądy.

Otóż ten Ignacy do wszystkich kościołów pisze jedną rzecz, jego zdaniem najważniejszą. Mówi, ze najważniejsza jest jedność dla przetrwania lokalnego kościoła. Wybrał uważnie swoje najważniejsze i ostatnie słowo a tym słowem była  ‘jedność’.
Już to powinno nam rzucać wyzwania, ponieważ my współcześni chrześcijanie, szczególnie w ewangelicznych, charyzmatycznych kręgach idąc za świecką kulturą naszych czasów cenimy bardziej indywidualizm niż o jedność….

Zastanowiło mnie też, to jak Ignacy wyrysował strukturę kościoła. Jego zdaniem gwarantem jedności powinna być sprawowana jedna eucharystia (wieczerza Pańska) przez jednego lidera (biskupa). Upraszając jego zdaniem kościół będzie jeden, gdy będzie w nim jedna eucharystia i jeden biskup.

Wypływa z tego fakt, że w lokalnych kościołach I i IIgo wieku przywództwo składało się z grupy diakonów i starszych pod przewodnictwem jednego biskupa. Prawdopodobnie było to naśladowanie kościoła Jerozolimskiego (kościoła – matki), w którym biskupią pozycję objął Jakub, brat Pański. Widzimy to w Nowym Testamencie.
Ale jeszcze ciekawsza jest rola Eucharystii (Wieczerzy Pańskiej). Z myśli Ignacego wynikałoby, że pomimo, że chrześcijanie gromadzili się w wielu domach chleb łamali tylko w jednym, aby dać wyraz jedności lokalnego kościoła czy umocnić tą jedność.
Myślę, że widać to w NT w kościele w Koryncie. Czytamy że ten kościół składał się z wielu grup (domów) czy wręcz stronnictw. Początek kościoła stanowiło nawrócenie domu Kryspusa (Dz Ap 18:8). Dalej czytamy o domu Chloe (I Kor 1:11) czy domu Stefanasa (I Kor 16:15) . Dowiadujemy się, zę były różne grupy: Kefasowi, Pawłowi, Apollosowi i Chrystusowi (I Kor 1:12). Oczywiście Paweł gani to, że budowano sobie tożsamości, po to aby się dzielić. (Nasza tożsamość, nazwa, korzenie czy afiliacje nigdy nie powinny służyć podziałom!!!) Z kart NT wyłania się obraz kościoła korynckiego składającego się z wielu grup. Ale wszyscy ci wierzący schodzili się fizycznie w tym samym czasie i miejscu na wspólne łamanie chleba (I Kor 11:17-18). Ciekawe, że greckie słowo (synerchomai – schodzić się) tu użyte ma podwójne znaczenie zarówno dosłowne jak i metaforyczne. Jeśli nie schodzimy się fizycznie to też nie schodzimy się duchowo, nie zbliżany się do siebie, nie jednoczymy się. Już sam werset 17 pokazuje, że nie ma jedności bez wspólnego gromadzenia się. Samo nie uczęszczanie na nabożeństwa jest więc postawą niejednoczącą, a wiec dzielącą kościół. Pawłowi nie chodzi też o samo zbieranie się ale o wspólne łamanie chleba.
Kościół jest jeden, gdy schodzi się razem, aby wspólnie łamać chleb.
Przypomnę jeszcze, że I list do Koryntian został napisany w latach 50-tych I. wieku, a wiec stanowi bardzo wczesne świadectwo praktyki pierwszego kościoła.

Ciekawe, że tą samą myśl można zaobserwować w opisie kościoła Jerozolimskiego z Dziejów Apostolskich.
Dz Ap 2:46 „Codziennie też jednomyślnie uczęszczali do świątyni, a łamiąc chleb po domach [powinno być: łamiąc chleb w domu], przyjmowali pokarm z weselem i w prostocie serca.”
Nie wiedziałem jeszcze poprawnego tłumaczenie tego wersetu. Ten werset mówi, ze łamano chleb w domu (sic!). Liczba pojedyncza! (kat oikon)
Wyrażenie kat oikon nie może być uważane za liczbę mnogą, bo Dzieje Apostolskie znają liczbę mnogą tego zwrotu –kat oikous. Liczba mnoga występuje w 8:3 i 20:20.
Dz Ap 5:42 „Nie przestawali też codziennie w świątyni i po domach nauczać i zwiastować dobrą nowinę o Chrystusie Jezusie”
Tu powiedziane jest, że nauczano (didaskalo) i głoszono (ewangelizo) w domach. Liczba mnoga.
Nie pytajcie mnie jak kilka tysięcy ludzi miałoby łamać chleb w jednym domu. Czy na zmiany, czy go roznoszono…. Nie mam pojęcia. Tekst biblijny jest po prostu nieubłagany, choć na pierwszy rzut oka wydaje się szokujący. (Na tyle zszokował tłumaczy, że poprawili werset 46. :D  )

Nauczanie  wierzących i ewangelizacja było w domach (liczba mnoga). To jest jakby odpowiednik grup domowych. Łamanie chleba było w jednej lokalizacji, aby budować jedność. To odpowiednik naszego niedzielnego nabożeństwa.

Ciekawe, że mamy tu zarówno dużą decentralizację. Nauczanie i ewangelizacja było w wielu domach. A z drugiej strony mamy centralizację łamania chleba.
Myślę również, że biblijna fraza ‘ekklesia kat oikon’ tłumaczone jako ‘kościół domowy’, czy ‘kościół w domu’ nie oznacza czegoś na kształt grupy domowej. Nie świadczy też o tym, że każdy chrześcijański dom jest kościołem. Uważam, że ekklesia kat oikon to wyjątkowe zgromadzenie, na które schodzili się wierzący z danego miasta, aby w jedności łamać chleb.
W danym mieście było wiele chrześcijańskich grup, domów i spotkań ale tylko jedna ekklesia kat’oikon. Tylko w jednym miejscu ‘schodzono się’ jako zbór/kościół (I Kor 11:17-18)
Spójrzmy na zakończenie listu do Rzymian. Przez cały rozdział opisano wiele grup chrześcijańskich, ale tylko raz wspomniany jest kościół (eklesia kat’oikon) w Rzym 16:5. „[pozdrówcie]… także zbór, który jest w ich domu (…) [eklesia kat’oikon]” . Te grupy nie są nazwane kościołem. Kościół jest tylko jeden . To zgromadzenie, gdzie wszystkie grupy spotkały się na łamanie chleba.
Podobnie w Koryncie Paweł domu Chloe ani Stefanasa nie nazywa kościołami. Nie nazywa kosciołem stronnictwa Apollosowego ani Kefesowego (I Kor 1:11).
Tylko chodzenie się ich wszystkich razem na łamanie chleba (w17) nazywa kościołem (zborem) w.18.

Postaram się w kolejnych postach rozwinąć niektóre wątki .

4 komentarze:

  1. Super :) Nie ma Kościoła bez zgromadzania się i jednoczenia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki Kasiu za wsparcie i zachętę!!! Spodziewałem się raczej niezrozumienia, a tu proszę jak miło... :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspólnotą lub kościołem jest się wtedy gdy spotyka się w dwoje lub troje w imię Jezusa Mat 18:20.

    Uważam, że kościół jest kościołem jak i na dużym nabożeństwie w niedziele tak i w grupach domowych. A łatwiej być wspólnotą jest na grupach domowych, wtedy przejawia się prawdziwa koinonia.

    Moim zdaniem nie ma nic złego w dużych nabożeństwach po 100, 200 lub 10 000 osób jeśli schodzimy się w imię Jezusa. Ale bardziej wartościowym spotkaniem dla kościoła jest grupa domowa gdzie człowiek może nie być anonimowy i się otworzyć na innych braci i sióstr.

    Oprócz tego, Listy Ignacego nie weszły w kanon księgi, którą nazywamy Biblią. Więc na starcie nie wolno mówić, że powinno być tak jak Ignacy wymyślił (w sensie dawać to jak argument). Uważam, że kościół lokalny nigdy nie był zarządzany przez 1 osobę, widać to wyraźnie z dziejów oraz listów, które są w Biblii. Mimo to w dużym stopniu kościół był w jedności i jednoczył kościół jedna osoba i nie był to człowiek, był to raczej Jezus - głowa lokalnego kościoła. Roman

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń